... ale była bardzo dobra. Potrawka w stylu hm, zimowym, przepis zaczerpnięty z jakiegoś bloga i oczywiście adaptowany do warunków.
Najpierw pokroiłam surową białą kiełbasę w kawałki. Przesmażyłam na odrobinie oleju, dołożyłam do tego posiekaną cebulę i parę ząbków czosnku. Nie przejmowałam się miażdżeniem go, ot - małe kawałeczki. Posmażyłam chwilę, zalałam nieco-ponad-kieliszkiem czerwonego wina (nienajlepszego, ale przyzwoitego Caberneta). Do tego dołożyłam dwie puszki pomidorów i pokrojoną w kawałeczki żółtą paprykę. Pogotowałam może pół godziny, ale nie dłużej. Na ostatnie dziesięć minut wrzuciłam kolanka. Już w miseczkach posypałam bazylią i parmezanem.
Wnioski:
1. Mniej cebuli, za to drobniej pokroić.
2. Więcej czosnku, co najmniej dwa ząbki więcej.
3. Ze względu na głęboki, fioletowy niemal kolor wina może lepiej byłoby albo wybrać inne czerwone, albo dać białe.
4. Więcej różnych innych warzyw.
5. Mniej kolanek. O połowę.
6. Płatki chili, koniecznie.
Serio, było naprawdę smaczne, ale pragnę ewolucji. Dlatego następnym razem będzie inaczej, o czym doniesie Wam yours truly ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz