2.11.11

Zupa z dyni

Ciąg dalszy tej połówki dyni, którą wczoraj rozebraliśmy, czyli zupa. Ćwierć obranej dyni starłam na grubej tarce i ugotowałam prawie bez wody (no dobra, parę łyżek, ale dynia puszcza sok tak szybko, że wody prawie wcale nie trzeba). Do dyniowych ścinków włożyłam cztery ziarenka angielskiego ziela, płaską łyżeczkę soli, jeden listek laurowy i trochę pieprzu. Zagotowało się szybko (20 minut), na ostatnie parę minut wrzuciłam centymetr posiekanego, świeżego imbiru. Odstawiłam. Dziś zagotowałam raz jeszcze, wyłowiłam przyprawy, zmiksowałam na krem i dodałam parę łyżek jogurtu i 3 łyżeczki śmietany 18%. Może być oczywiście sama śmietana albo sam jogurt.

Zrobiłam zdjęcie w ostatnich promieniach listopadowego słońca i wrzucam je na bloga, dojadając ostatnie łyżki zupy z kubka. Jesienne i dobre...


2 komentarze:

Shigella pisze...

Jako rasowy padlinozerca gotuje osrolek z cieleciny a dynie w kawalkach dusze z cebula, czosnkiem i imbirem.
Potem odcedzam rosol przez drobne sito do czystego garnka, miksuje paciaje dyniowa i mieszam.
Ostatnio dorzucilam do dyni marchewke z rosolu, ale to nie bylo to.
Zupe podaje ze smietana albo jogurtem. Z jogurtem jest mniej kaloryczna, ale nie ukrywajmy - smakuje gorzej.

merigold pisze...

Mnie się nigdy nie chciało robić jej na dwa etapy... Twoja wersja pewnie jest bardziej pikantna przez to też :)