9.5.07

Muffinki wieczorową porą


Przepis banalny.

W garnuszku roztapia się około 6 deko masła roślinnego. Garść rodzynek można posiekać, a można nie (ja zrobiłam pół na pół, nie chciało mi się ich drobno kroić). W miskę sypie się dwadzieścia deko mąki i piętnaście deko cukru, paczuszkę cukru waniliowego i pół łyżeczki soli. Wbija się jajko, leje masło i mleko (albo jogurt); tego ostatniego pół szklanki. Sypie się rodzynki i miesza byle jak, byle się mniej więcej połączyło. Potem w foremki (mniej więcej do 2/3 głębokości foremki) i na 20 minut do pieca, w jakichś 180-190 stopniach...

2 komentarze:

MotylaNoga pisze...

A wczoraj oglądałam Nigellę i ona powiedziała, że nie trzeba masła, można zwykły olej dolać... :) (a w ogóle to ja ją pierwszy raz widziałam i tak trochę się zakochałam)

merigold pisze...

Można, czasem robię z olejem, jak mi się nie chce masła topić. W sumie do słodkich wolę zdecydowanie masło, do pikantnych olej; jakoś tak mi pasuje.

A Nigella jest owszem ;)))